Tak dawno ich nie jadłam, że prawie zapomniałam, że takie bułeczki istnieją. Ale gdy Mężuś zrobił mi wymówkę, że nic dobrego dla niego w domu nie ma, to mi się przypomniało, że kiedyś zapisałam sobie przepis na solanki. Pyszne bułeczki, a w zasadzie to takie proste rogaliki z chrupiącą skórką, posypane solą i kminkiem. Zawsze będą mi się kojarzyć ze studiami, gdy w przerwie między wykładami, kupowałyśmy solanki w osiedlowym sklepiku, i zajadałyśmy z koleżankami maczając w jogurcie naturalnym lub popijając kefirem. Takie smakowały mi najbardziej:) Jeśli ich nigdy nie jedliście, to koniecznie musicie zrobić, bo są naprawdę pyszne. A jeśli jedliście, to tym bardziej zróbcie:). To będzie Wasz powrót do przeszłości. Polecam bardzo!
Przepis znaleziony na forum CinCin.
Składniki na 16 sztuk:
- 500g maki pszennej chlebowej (jeśli nie macie, możecie zrobić ze zwykłą)
- 1 łyżeczka soli
- 1 żółtko
- 1 szklanka (250 ml) letniego mleka pół na pół z wodą
- 15g świeżych drożdży (suchych 1 płaska łyżeczka)
Do smarowania przed zwinięciem:
- 1 łyżka oleju
Do smarowania przed pieczeniem:
- 1 białko
- sól morska
- opcjonalnie kminek
Do miski przesiać mąkę, zrobić dołek, wsypać rozkruszone drożdże i zalać połową ciepłego mleka. Zasypać niewielką ilością mąki tak, by powstała konsystencja gęstej śmietany. Odstawić na 15 minut. Gdy rozczyn zacznie się pienić dodać resztę mleka i pozostałe składniki. Wyrobić gładkie i elastyczne ciasto. Odstawić pod przykryciem w temperaturze pokojowej do podwojenia objętości. Po tym czasie ciasto wyjąć na stolnicę, jeszcze raz krótko wyrobić, podzielić na dwie części. Każdą część rozwałkować na placek o grubości ok. 0,5cm i średnicy 26cm. Następnie każdy z placków podzielić na osiem trójkątów. Każdy trójkąt posmarować olejem i zwinąć jak rogalika, ale nie wyginać w łuk, tylko pozostawić prostego. Układać na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, odstawić pod przykryciem na 20 minut do napuszenia. Przed pieczeniem posmarować białkiem i posypać solą gruboziarnistą i kminkiem (ja nie lubię kminku, więc u mnie wersja z makiem).
Piec w temperaturze 220°C przez 15 – 20 minut (do zarumienienia). Wyjąć z piekarnika i ostudzić na kratce.
Smacznego!
Jeśli chcesz otrzymać powiadomienie o każdym nowym wpisie skorzystaj z menu Powiadomienia
Co oznacza 250ml letniego mleka pół na pół z wodą?
To znaczy, że należy dać połowę mleka i połowę wody (po 125 ml).
Potwierdzam, pyszne 😀 W smaku przypominają czeskie rohliki, ktore bardzo lubię. Robilam z solą gruboziarnistą i sezamem, mniam 😀
Spróbowałam – są super! Chrupiące, a w środku mięciutkie. I ten zapach, jak się pieką… 🙂 Mnie i moim siostrom najlepiej smakowały z kminkiem i ziarnem słonecznika na wierzchu.
w ciagu trzech dni robilam juz dwa razy!:)pyszne;) debiutanckie nie wszystkie niestety zachowaly ksztalt cudnej roladki;/
druga ture troszke zbeszczescilam nadajac im inny ksztalt i robiac z nich dzisiaj kanapki, ale smak pozostal cudny i dostalam oficjalny zakaz pieczenia. teraz juz tylko dietetyczne:)
pozdrawiam i szukam jakichs wypiekow stworzonych dla karmiacej matki, ktora ma zakaz jedzenie mleka i jajek;/
Oj, prawda, że wciągają:) Cieszę się, że tak Ci posmakowały. My też je bardzo lubimy:)
Pozdrawiam serdecznie!
cudne!! Nigdy nie jadłam takich pyszności!!! Następne w kolejce 🙂
Apetyczne te solanki, nigdy nie jadłam, a tym bardziej nie robiłam, chętnie się kiedyś skuszę.
A do tego cudowna taca 🙂
Nie jadłam, wyglądają naprawdę zachęcająco i przepis prosty, muszę wypróbować:)
Jadłam solanki, ale tylko w dzieciństwie na południu Polski – niezapomniany smak!!!
Ale pyszne! Pięknie się prezentują. Wiesz, chciałabym jedną na śniadanie 🙂
Uwielbiam! Wieki nie jadłam
Nigdy nie jadłam takich cudeniek, piękne i bardzo smakowite. Jak tylko w sobotę kupię mąkę chlebową to je zrobię;)
Nigdy nie jadłam, ale nie omieszkam wypróbować… tylko chyba poczekam do weekendu 🙂 Bardzo mi się podobają.
Asiu, wyglądaja tak, że nie mam najmniejszych wątpliwości, że je zrobię 🙂 być może już jutro na śniadanko :)) nie miałam jeszcze okazji ich próbować, a może po prostu nie pamiętam, więc chętnie przekonam się jak smakują te cudeńka! 🙂 wprawdzie teraz ostro się “dietuję”, bo już niedługo mam urlop nad morzem i nie chce straszyć w bikini ;), ale może kawałeczek maleńki mi nie zaszkodzi … ;))
ja chyba nie jadłam…ale już mi się podobają ;)))