Nigdy wcześniej nie robiłam mazurka. Co więcej, nigdy też go nie jadłam. Dlaczego? Bo w moim domu nie gościł na świątecznym stole. Wiele razy obiecywałam sobie, że go zrobię, ale jak do tej pory kończyło się tylko na obietnicach. Dziś debiutuję.
Z rozmachem, bo będą dwa mazurki. Muszę przyznać, że zaangażowałam do strojenia całą rodzinkę. A jak wyszło – to już oceńcie sami. Przepis na ciasto kruche pochodzi z książki ‘Ciasta pikantne i słodkie’ a masa chałwowa podpatrzona na blogu u Doroty.
Składniki na ciasto:
- 250g mąki
- 150g masła pokrojonego w kostkę, lekko zmiękczonego
- 1 łyżeczka drobnoziarnistej soli (uważam, że to stanowczo za dużo i dałam trochę mniej jak pół łyżeczki)
- 1 jajko
- 1 łyżka zimnego mleka
Wszystkie składniki zagnieść w kulę. Wsadzić do lodówki na 1 godzinę.
Formę kwadratową o boku 24cm wyłożyć papierem do pieczenia. Na dno formy równomiernie wyłożyć schłodzone ciasto. Piec w temperaturze 170°C przez ok. 30 minut aż do zarumienienia. Po tym czasie wyjąć z piekarnika, wystudzić.
Składniki na masę chałwową:
- 200g chałwy orzechowej (ja użyłam waniliowo – czekoladowej, bo nie miałam innej)
- pół szklanki śmietany kremówki 30%
- 100g dowolnych orzechów (u mnie laskowe bez skórki)
- 3 łyżki cukru pudru (dałam 1,5 ale uważam, że można je pominąć całkiem)
Wszystkie składniki zmiksować na gładką masę. Przełożyć do garnuszka i zagotować aż masa lekko zgęstnieje (ok. 3 minuty).
Wylać masę na wystudzony spód i rozsmarować równomiernie. Udekorować wg. własnego pomysłu.
Smacznego!
Bardzo fajne połączenie lekko słonawego, kruchego ciasta z bardzo słodką masą. Również użyłam chałwy waniliowo-czekoladowej, a orzechy dałam włoskie 🙂 W przyszłym roku zrobię z podwójnej porcji, tak by weszło na dużą blachę 🙂
Cieszę się, że przepis się przydał i dziękuję za komentarz.
Pozdrawiam!
🙂 Taki ladny… 🙂
wooow Asiu cudne mazurki ja tez od kilku lat obiecuję sobie że zrobię 😉 może w tym roku wreszcie się uda
🙂 cudności 🙂 Koniecznie muszę w tym roku upiec mazurka , tez jeszcz nigdy nie piekłam 🙂
Mazurek piękny! Ja też jeszcze nigdy nie piekłam, same baby rządzą na stole;) Może wtym roku się skuszę, ale póki co… podziwiam Twoje słodkie i piękne dzieło – w sumie – Wasze;)