Minął już tydzień od pierwszego spotkania „Akademii kulinarnej iluncha” a ja dalej nie mogę otrząsnąć się z wrażeń i emocji.
Jak było? Pomimo moich wielkich obaw i początkowego oporu, spotkanie okazało się fantastyczną przygodą kulinarną. Po krótkiej części informacyjnej jaka jest idea, na czym polega i jak ma działać portal iLunch, nastąpił moment, na który ja osobiście czekałam najbardziej. Gotowanie w pięciu grupach pod okiem mistrzów kuchni. Menu podawałam w poprzednim wpisie, więc pozwolicie, że nie będę się już powtarzać. Ja wybrałam – tak jak zapowiadałam – grupę, która zmagała się z sushi. I… okazało się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Zwijałam, skręcałam i świetnie się bawiłam. Myślę, że nie przesadzę mówiąc, że była to fajna zabawa dla wszystkich osób, które brały udział w tej przygodzie. Bo oprócz świetnej zabawy oczywiście, mieliśmy okazję zobaczyć jak w szybki i prosty sposób wykonać danie, którego nie powstydziłaby się najlepsza restauracja.
A na koniec trzeba było to wszystko zjeść! I zjedliśmy. Co prawda brzuch się zbuntował od nadmiaru kulinarnych wrażeń i bolał przez dwa dni, ale co tam. Nie wiadomo kiedy znów zdarzy się taka okazja.
No i jeszcze muszę się pochwalić. Na to spotkanie przygotowałam kilka drobnych słodkości. No i te słodkości zostały docenione przez samego Mistrza. To strasznie fajne uczucie usłyszeć z ust jakby nie było fachowca w dziedzinie sztuki kulinarnej, tyle miłych słów pod adresem swoich wypieków. Furorę zrobiły muffinki z malinami i białą czekoladą – przepis już wkrótce.
Natomiast sam Robert Sowa okazał się niezwykle miłą, cierpliwą, otwartą i bardzo ciepłą osobą. Cieszę się, że miałam okazję go poznać i mam nadzieję, że to nie było ostatnie moje z nim spotkanie.
Na koniec jeszcze tylko dodam, że otrzymałam książkę „W poszukiwaniu smaku doskonałego” z osobistym autografem autora:)
Gratuluję:) oby więcej takich inspirujących spotkań dla Ciebie 🙂
Dziękuję…:)